czwartek, 14 grudnia 2017

Maseczki w płachcie TONY MOLY - recenzja

Cześć! Długo zabierałam się za ten post, ze względu na ilość maseczek, które kupiłam. Jest to cały zestaw "I'm real!" od Tony Moly, czyli aż jedenaście sztuk. Żeby przetestować je wszystkie potrzebowałam ogromnej ilości czasu, biorąc pod uwagę, że masek mam wiele również z innych firm.

maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie TONY MOLY


Na pierwszy ogień poszła maska z drzewa herbacianego "Skin Soothing", jako że moja wrażliwa skóra była tego dnia szczególnie podrażniona. Pierwsze odczucie to niesamowite zimno (nic zaskakującego, skoro nakładamy na twarz kawałek materiału nasączonego esencją!) ale uwierzcie mi, towarzyszyło temu natychmiastowe ukojenie. Po 25 minutach nie czułam nawilżenia jak po innych maseczkach, ale lekkie napięcie skóry zmniejszenie podrażnień - i  o to w tej maseczce chodzi!

maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie TONY MOLY


Po pierwszym "zabiegu" nie byłam pewna, po którą maseczkę sięgnąć następnie. Zauważyłam że moja skóra zaczęła się przesuszać, więc padło na aloesową maseczkę "Moisturising". Pierwsze co zauważyłam to delikatny aloesowy zapach. Po 25 minutach skóra była lekko nawilżona, jednak spodziewałam się czegoś więcej.

maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie TONY MOLY


Kolejną użytą maseczką w płachcie była Makgeoi "Skin Puryfying". Ta również była lekko zimniejsza niż pozostałe. Po 30 minutach widoczne było rozświetlenie i skóra była znacznie nawilżona. Miłym akcentem było całkowite zniknięcie zaczerwienień i podrażnień, myślałam że tylko maska z drzewa herbacianego sobie z nimi poradzi! Niestety kilka godzin później na mojej twarzy pojawiły się dziwne wypryski.

maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Maseczka awokado "Nutrition" już na pierwszy rzut oka różni się od poprzedników. Formuła jest bardziej gęsta i odżywcza, a esencja ma kolor mleczny. Tę trzymałam na twarzy trochę krócej ze względu na brak czasu, ale i tak zrobiła swoją robotę. Skóra została znacznie nawilżona i stała się sprężysta.

Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Następnie sięgnęłam po maseczkę Tony Moly z czerwonego wina "Pore Care". Rzeczywiście posiada ona lekki zapach pasujący do jej pochodzenia, choć nie czuć go podczas noszenia maseczki. Po 30 minutach skóra była bardziej elastyczna, zmatowiona, a pory rzeczywiście zwężone. Maska robi swoją robotę!


Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Kolejna maseczką z serii Tony Moly I'm Real, której użyłam była pomidorowa, "Radiance". Niestety po użyciu pozostawiła lekko lepką warstwę na twarzy, ale nadała skórze dużego blasku. Nie zauważyłam nawilżenia, jednak skóra była idealnie "przygotowana" na aplikację makijażu. Podtrzymuję zdanie wielu osób, że maseczka od Tony Moly w wariancie pomidorowym jest bardzo dobra na pielęgnację twarzy przed większym wyjściem.


Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Maseczka brokułowa "Vitality" została jednym z moich ulubieńców z tej serii. Po trzydziestu minutach skóra twarzy była zdecydowanie rozświetlona a koloryt wyrównany. Nie zabrakło też znacznej poprawy sprężystości.


Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Maseczka, po którą sięgnęłam następnie, to "Elasticity" z ekstraktem z granatu. Po otwarciu opakowania wyczuwalny jest subtelny zapach, który nie powinien nikomu przeszkadzać. Esencja w tym wariancie jest bardziej kremowa (jak w tej z awokado!) i nie jest zimna w kontakcie ze skórą jak niektóre maseczki z serii "I'm Real" od Tony Moly. Po użyciu widoczna jest znaczna poprawa elastyczności, twarz jest miękka oraz nawilżona. Jestem na tak!



Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY


Kolejna maseczka to cytrynowa "Brightening". Aromat cytryny również jest wyczuwalny, ale nie na tyle nachalny aby mógł przeszkadzać w użytkowaniu. Efekt przypomina trochę maseczkę pomidorową. Nadaje skórze delikatnego, naturalnego blasku, przez co podkład lub krem BB rozprowadza się na twarzy o wiele łatwiej.


Maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie tony moly
Przedostatnią maseczką od Tony Moly była u mnie ryżowa "Clear Skin". Jej esencja była trochę rzadsza od pozostałych z tej serii. Po użyciu były wyraźnie zwężone, ale nie zauważyłam nic więcej.


Maseczki w płachcie tony moly
Maseczki w płachcie tony moly


Zestawienie zamyka maseczka algowa "Skin Purifying". Ma bardzo delikatną formułę, a zapach jest niewyczuwalny. Nie zauważyłam jednak konkretnego działania, tylko delikatne nawilżenie.


Maseczki w płachcie TONY MOLY
Maseczki w płachcie TONY MOLY

Zapłaciłam za nie 9 funtów z przesyłką z Korei, myślę że to świetna cena co do jakości maseczek. Uważam, że wprowadzają sporo zabawy i koloru do naszej pielęgnacji, a dzięki ich różnorodności każdy znajdzie coś dla siebie. Na pewno kupię je ponownie.

A Wy miałyście z nimi styczność? Która z ich najbardziej przypadła Wam do gustu? :)

21 komentarzy:

  1. Nie używałam, ale mają bardzo ładną i przyciągającą grafike ♥

    najlepszy-blog-monki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe wersje ;) Nie znam ich, ale z chęcią bym spróbowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam chyba jedynie wersję cytrynową ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jak się sprawdziła? :)

      Usuń
    2. Przeciętnie raczej ;) Mało tych maseczek daje u mnie spektakularne efekty :)

      Usuń
  4. Dzięki takiej różnorodności każdy może dobrać wersję idealną dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie :) chociaż cenowo lepiej wychodzi cały zestaw :)

      Usuń
  5. Uwielbiam wszelakie maseczki w płacie i zwykle mam ich zapas w łazience. Jak o nich nie zapomnę na pewno po nie sięgnę jak te co mam się już skończą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Używałam wszystkich i u mnie najlepiej sprawdziła się ryżowa i z ekstraktem z czerwonego wina, a najgorzej brokułowa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham maseczki te też wyglądają ślicznie <3 Może wzajemna obserwacja ?
    Klaudiaonelive Blog<3 oraz
    Instagram.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tych masek, aczkolwiek czytałam już na ich temat. Nie kupowałam jeszcze masek w płachcie, dlatego chętnie bym je wypróbowała. Sama nie wiem na którą z nich zdecydowałbym się najpierw. Z pewnością kupiłabym Lemon oraz Rice, bo właśnie takich zabiegów głównie potrzebuje moja skóra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę polecam tę formę pielęgnacji, jak już raz zaczniesz to nie można przestać :D

      Usuń
  9. Maseczki w płacie lubię najbardziej, ale tych jeszcze nie mialam okazji testować

    OdpowiedzUsuń
  10. Za sam wygląd chciałabym przetestować te maseczki! ;)
    Obserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
    www.jagglam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Skuszę się na kilka z nich bo jeszcze w takiej formie nie używałam maseczki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie używałam tych maseczek. Szczerze to najbardziej lubię maseczki z Bielendy rzadko która w płachcie robi na mnie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...