Aplikacja maski była bardzo łatwa; ma ona idealną, gęstą konsystencję i bez większych problemów rozprowadza się po twarzy. Saszetka zawiera sporo produktu i gdybym użyła jej trochę oszczędniej raczej starczyłaby na dwie aplikacje. Co do zapachu, to ciężko było mi poczuć cokolwiek - jest bardzo neutralny. Choć nie ma to większego znaczenia (ważne jest działanie!), moim zdaniem ma bardzo przyjemny dla oka kolor.
Maskę Bielenda Blue Detox zmywamy 10 minut po jej aplikacji. Jest zastygająca, choć nie tworzy efektu skorupy. Niestety nie wyglądamy jak pani ze zdjęcia i maska nie ma metalicznego poblasku (a przynajmniej ja go nie widzę).
Po "pozbyciu się" maski przy użyciu nawilżanych chusteczek zauważyłam totalny efekt WOW! Nie spodziewałam aż tak widocznego efektu. Skóra została maksymalnie nawilżona oraz ujędrniona.
Przy następnej okazji na pewno zaopatrzę się w kilka sztuk na zapas, a teraz bardzo chętnie poznam Wasze opinie w komentarzach. Miałyście jakieś doświadczenia z tą maską? A może polecicie jakąś inną?
Pozdrawiam serdecznie!
Przy następnej okazji na pewno zaopatrzę się w kilka sztuk na zapas, a teraz bardzo chętnie poznam Wasze opinie w komentarzach. Miałyście jakieś doświadczenia z tą maską? A może polecicie jakąś inną?
Pozdrawiam serdecznie!
Za metaliczna to ona nie jest a szkoda :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że efekty będą aż tak dobre! Muszę ją koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie sięgam po tego typu maski - u mnie zawsze kończy się na tym, że saszetki walają się po całej łazience.
OdpowiedzUsuńZa sam ten kolor z chęcią wypróbuję tę maskę :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś zobaczę, to skuszę się na maskę >3
OdpowiedzUsuńMaseczki z tej serii leżały właśnie obok masek w płachcie, to byłam pewna, że to i ona takowa będzie, a tu - bum - rozczarowanie :D Stosowałam podobną, nie niebieską, ale srebrną. Cóż powiedzieć - szału nie ma. Bywały lepsze. Ostatnio bardziej wolę glinki niżeli kupne maseczki po złotówkę każda. Ale świetnie, że tobie się podoba!
OdpowiedzUsuńMiałam tę maskę i często do niej wracam :) Bardzo lubię maseczki do twarzy Bielenda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki z Bielendy. Najlepsze są te peel off ananas albo kokos&aloes :)
OdpowiedzUsuńZ checia ja kupie i wyprobuje.
OdpowiedzUsuńObserwuje;)
brzmi super, także chyba muszę wypróbować :) pozdrawiamy i zapraszamy :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam maseczek z Bielendy ale z miłą chęcią przetestuje :-)
OdpowiedzUsuńJa miałam z tej samej serii tylko srebrną i to był totalny niewypał. Ciekawa jestem czy niebieska by się u mnie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńOo super :) nigdy ich nie miałam a markę bielenda bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie o maseczce , która się totalnie nie sprawdziła
O to fajnie, że efekt już natychmiastowy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy. Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńMaska bardzo przypomina mi glinkę i już mam ochotę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper że aż tak się u ciebie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńU mnie od dawna królują glinki.
OdpowiedzUsuńJa się nad nią zastanawiałam, ale chyba wrócę do glinek :D
OdpowiedzUsuńJa kocham maseczki zwłaszcza te gotowe dlatego z chęcia sięgnełabym po tą. :)
OdpowiedzUsuńLubie te maski. Nie wiem czy cokolwiek poprawiają na skórze ale na pewno odrobine odswiezają
OdpowiedzUsuńNie przepadam za maskami w saszetkach (wolę w dużych opakowaniach), ale dla efektów chętnie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuń